Jakiś
czas temu zostałam nominowana przez #Ivy autorkę bloga bluszczowe recenzje do Tea
Book TAG. Przyznam się, że zupełnie o tym zapomniałam, ale przeglądając
recenzję #Ivy i Królika od razu sobie przypomniałam. Ciepłe kapcie,
ulubiony dres, koc, herbata i książka – to najlepsza rozrywka na jesienne
wieczory. Uwielbiam szaleć ze smakami gorącej herbaty, która w żadną inną porę
roku nie smakuje tak wyśmienicie. Zobaczymy, czy uda mi się trafnie dopasować
książki do rodzai herbat!
Czarna
herbata, czyli mój ulubiony klasyk.
Kubuś
Puchatek – AA Milne. Moim zdaniem historia Misia o małym rozumku jest
nieśmiertelnym klasykiem literatury dziecięcej. Sama nigdy na dobre nie
pożegnam się z Kubusiem Puchatkiem i nadal chętnie będę wracać do Stumilowego
Lasu, w którym wszystko może się zdarzyć.
Zielona
herbata, czyli książka tak nudna, że przy jej czytaniu zasnęłam.
Hmm... na
szczęście nie pamiętam żadnej takiej :)
Chociaż
pokusiłabym się o stwierdzenie, że może być to jakaś lektura szkolna.
Czerwona
herbata pu-ehr, czyli książka, w której bohaterowie ciągle się przemieszczają.
Syreny z
powieści Wielki Błękit. Cały czas zmieniały swoje położenie i przepłynęłam z
nimi nie jeden ocean.
Herbata
oolong, czyli książka, której poświęca się zbyt mało uwagi.
Maybe
Someday to niemożliwie cudowna książka naładowana przepięknymi emocjami,
które powodują, że chce się więcej! Poruszająca, powalająca, głęboka,
wstrząsająca, rewelacyjna i zaskakująca historia o prawdziwej miłości, a jednak
zanim zobaczyłam ją w księgarni to niestety o niej wcześniej nie słyszałam.
Biała
herbata, czyli książka niezasłużenie popularna.
Pewnie
Was zasmucę swoim wyborem, ale to "Gwiazd naszych wina". Nie mogłam
zupełnie się do niej przekonać. Nie wciągnęła mnie nawet na chwilę.
Herbata
yerba mate, czyli książka, przy której trzeba przebrnąć przez pierwsze
rozdziały, aby akcja się rozwinęła.
Chyba
całkiem sporo jest takich książek. Teraz czytam Playlist of the dead i to
idealna książka pasująca do tego rodzaju herbaty. Dopiero w połowie dałam się
wciągnąć.
Herbata
ziołowa, czyli książka, którą czytano mi na dobranoc, gdy byłam mała.
Kolekcja
opowiadań bajek Disneya. Każda bajka to emocje: od śmiechu po płacz i lekcja
życia. Nawet mój
ukochany wie, że moja ulubiona playlista składa się właśnie z piosenek Disneya.
Herbata
owocowa, czyli moja ulubiona lekka książka.
W
poszukiwaniu szczęścia. Język jest prosty i całkowicie zrozumiały. W
zasadzie pochłonęłam ją w jeden dzień. Melissa Hill nie tylko stworzyła powieść
o zaginionej bransoletce, ale przede wszystkim o prawdziwym, codziennym życiu.
Nigdy nie wiadomo co może Nas spotkać, po prostu trzeba mieć dość siły by temu
podołać. Trzeba ufać, że wszystko będzie dobrze i mieć trochę wiary. Polecam
jako idealną lekturę na jesienne dni, a także jako fantastyczny prezent
świąteczny.
Iced tea,
czyli książka, która zmroziła mi krew w żyłach.
Central
Park - Guillaume Musso
Książka
wciąga od pierwszej strony i trzyma w napięciu, aż do ostatniego zdania.
Podczas czytania ciekawość sprawiała,że ciężko było odłożyć książkę na
moment.Mistrz literatury francuskiej spisał się na medal. Autor nie pozwala
czytelnikowi na nudę. Teraz wiem, że nie przejdę obojętnie obok książek
Guillaume Musso. Polecam wszystkim o mocnych nerwach!
Rozlana
herbata, czyli kogo taguję:
Jak dawno tego TAGu nie widziałam :D
OdpowiedzUsuńJa również nie przepadam za Gwiazd naszych wina, choć nie czytałam i nie oglądałam. Na tę chwilę nie mam zamiaru, ponieważ wg mnie za dużo osób się w niej zakochało...
Pozdrawiam,
Księgarz Cmentarny
Bardzo pomysłowy i fajny tag książkowy ;)
OdpowiedzUsuńDzięki! :)
UsuńO, ciekawi mnie ten Central Park w tak mrożącej kategorii :)
OdpowiedzUsuńKoniecznie przeczytaj! :)
UsuńNie czytałam żadnej z wymienionych przez Ciebie książki, ale mam w planach "Central Park" i "Maybe somenday" ;)
OdpowiedzUsuńwww.ksiazkoholiczka94.blogspot.com
Dobry wybór! :)
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńO Maybe Someday faktycznie mało się mówi, a szkoda, bo jest to naprawdę świetna książka ;)
OdpowiedzUsuńDokładnie, ma w sobie to "coś".
UsuńNie słyszałaś o Maybe someday? :D to ja nie czytuję takiej literatury, a widuję ją prawie wszędzie :D
OdpowiedzUsuńMoże słabo patrzyłam :)
UsuńKocham maybe someday! Uwielbiam C. Hoover, chciałabym mieć jej wszystkie książki w polskim wydaniu.
OdpowiedzUsuńJa tak samo! Może Mikołaj w tym roku obdaruje mnie jej dziełem.
Usuńuwielbiam czytać oraz robić u siebie wszelkiego rodzaju tagi, a dzięki Twojemu mam wielką ochotę sięgnąć po Maybe Someday ;)
OdpowiedzUsuńAle cudny TAG :D
OdpowiedzUsuńKocham twórczość Colleen Hoover *-*
Pozdrawiam
http://coraciemnosci.blogspot.com/
Zupełnie tak jak ja :) Naprawdę pisze piękne powieści.
UsuńUwielbiam herbatę i uwielbiam książki, więc może skuszę się na ten TAG!
OdpowiedzUsuńApteka Literacka
Świetnie! :) Rób i daj znać. Będę zaglądać do Ciebie.
UsuńNiedługo mam zamiar przeczytać "Playlist for the Dead", dlatego cieszę się, że akcja powieści z czasem się rozkręca. Czekam na Twoją recenzję tej książki i pięknie dziękuję za nominację. :-))
OdpowiedzUsuńMimo wszystko jakoś nie przypadła mi do gustu. Niedługo pojawi się recenzja :)
UsuńTagi coraz fajniejsze :D
OdpowiedzUsuńNiedługo pojawi się TAG związany ze SMERFAMI <3
UsuńZ książek Hoover czytałam na razie jedynie "Hopeless" i "Losing hope", ale po tak dobrym pierwszym wrażeniu mam zamiar niedługo odświeżyć sobie jej dzieła. Natomiast "Wielki błękit" upatrzyłam sobie całkiem niedawno i bardzo ciekawi mnie ta książka, gdyż zbyt wiele o syrenach dotychczas nie czytałam ;)
OdpowiedzUsuńhttp://booksbyshadow.blogspot.com/
Recenzja właśnie pojawiła się u mnie na blogu! :)
UsuńZapraszam.
Jestem ciekawa "Central Parku" :)
OdpowiedzUsuń